google-site-verification=lfAtS5O1vOAq9KIvmIQgRenUkaxMpN9HiFGW1mfotuU
W dzisiejszych czasach relacje międzyludzkie są zazwyczaj ograniczone do minimum bo praca jedna albo druga by załatać dziurę w budżecie domowym a tu w relacjach nikt nikogo nie oszuka i czasem tak się zdarza że po wielu latach związku przychodzi taki czas jakby jesienne ochłodzenie. Nie chce się mężowi zabrać żony na spacer a już nie mówimy o zwykłym zapytaniu "jak się dziś czujesz" a w zamian za to jest tylko "co kupić" albo "kup mi..."
Ocieplenie takich relacji międzyludzkich może być bardzo skuteczne tylko wtedy gdy znajdujemy czas na refleksję o życiu i samym sobie. Listopad i czas poświęcony dla zmarłych jeszcze bardziej skłania do refleksji nad przemijaniem. Co zrobić aby być a nie tylko mieć to i tamto.
Zazwyczaj z wiekiem każdy dochodzi do wniosku ze od zakochania do Miłości tej prawdziwej jest nie tylko kawałek ale kawał drogi i tylko wzajemny szacunek nie tylko do partnera ale i samego siebie jest kluczowy w poznawaniu tej prawdziwej Miłości która jest trwałą relacją o cechach Boskich. Zatem wytrwałości w poznawaniu i długich rozmów o tym i tamtym bez zbędnego tego tam tego... :)
Przykładem jest para czy też pary które z różnicą poglądów na początku się nie przejmowały a z czasem strony zaczęło więcej dzielić niż łączyć.
Gdy mija czas i pierwsze zauroczenie, trzeba się zmierzyć z tym, co nie tylko nas z partnerem łączy ale też co dzieli. Gdyby życie było inne wchodzilibyśmy w związki z osobami z którymi możemy żyć w zgodzie. Często jednak pojawiają się problemy. W naszym kraju tematami potęgującymi emocje są polityka i religia. Wybierając partnera, często nie zwracamy na te kwestie uwagi ale z czasem okazuje się, że są one decydujące i rzutują na przyszłość relacji.
Czy zawsze powinniśmy mieć ustaloną granicę jak bardzo jesteśmy w stanie na co dzień tolerować inność drugiej osoby.???
Panowie,
W każdym związku relacje oparte na wzajemnym poszanowaniu wymagają dialogu w rozwiązywaniu codziennych spraw lub zdarzeń do których musi się odnieść każda ze stron. Istnieje bardzo cienka granica między tym co dobre a co już złe... i tak trudno rozeznać gdzie leży ten złoty punkt wzajemnego porozumienia.
Jedna z Pań napisała:
"Na pewno cenie ludzi, którzy potrafią wywoływać uśmiech na mojej twarzy , oraz takich , którzy potrafią iść na kompromisy i nie obrażają się za byle głupoty."
Gdzie jest ta granica czy bycie uległym oznacza bycie Pantoflarzem ?
A czy Kobieta nie mogła by być uległą ... w kulturach wschodnich Kobieta przecież w ogóle nie ma nic do gadania...
w swojej przeglądarce